Co było pierwsze? Jajko czy…?

Co było pierwsze? Jajko czy ………?
Na rysunkach dzieci spotkamy różne kształty i formy. W zależności od wieku oraz etapu rozwoju w którym dziecko się znajduje, napotkamy trójkąty, kwadraty czy też koła. Koła, okręgi, jajowate formy, coś co przypomina słońce, forma która przedstawia…..hmmm…no właśnie, co to przedstawia? I czy to jest koło czy też może jajowate niezidentyfikowane „coś” ?
Otóż, śledząc rozwój dziecka, rozwój rysunku dziecka, przechodzimy przez pewne etapy. Każdy etap jest powiązany z inną fazą rozwoju. Poczynając od rysunku bez granic ( ok. 1,5 roku życia ) aż do wieku nastoletniego. Po tym czasie, elementy które pojawiały się w poszczególnych etapach są stałymi elementami rysunków, oczywiście w bardziej zaawansowanej formie. Co ciekawe, fazy rozwoju lubią się powtarzać! I tak, rysunki oraz zachowanie dziecka 2 letniego, bardzo nam przypomina zachowanie dziecka powiedzmy 12letniego. Przeanalizujmy: Jaka jest standardowa odpowiedz dwulatka na jakiekolwiek pytanie? NIE! JA SIAMA! A jaką odpowiedz ( bardzo często ) otrzymujemy od nastolatka? No właśnie….dokończcie sobie sami…Drugi przykład: Kto się spotkał z podobą sytuacją ręka w górę! Gdy Twoje dziecko zrobiło sobie tatuaże na swoim ciele? U moich dzieci był to zazwyczaj czarny marker….grrrrr…albo 100 naklejek ze Świnką Peppą….ewentualnie całe opakowanie plastrów….wklejone we włosy…zdarzył się również Sudocrem….teraz to dziecko ma 13 lat ( O Matko! ) i Świnka Peppa jest wielkim tabu oczywiście, ale dostaję w zamian, piękne henny na dłoniach profesionalnie zrobione odcieniem aquamarynu ( czytaj długopisem który plami…) Jej kolekcja lakierów do paznokci jest większa niż moja…makijaż również zaczyna być interesujący….i ten czarny marker….aż się boję….to tak pół żartem oczywiście, powróćmy do jajowatych…
Na rysunkach dzieci w wieku od 2 do 3 lat pojawiają się jajowate formy. To etap w który dziecko
czuje przynależność do innej osoby która daje mu poczucie bezpieczeństwa.
Kształt jajka symbolizuje zatem bezpieczeństwo, ochronę oraz przynależność u innych.
Mówi: „ Chcę tu należeć ”. U dzieci, którym brakuje poczucia bezpieczeństwa i ochrony, kształt jajka będzie powracał
na rysunkach, również w starszym wieku.
Po jajowatych formach, pojawiają się inne etapy które poprzedzają powstania koła/okręgu. Okrąg symbolizuje tożsamość. Dziecko jest już teraz „uformowane” Potrafi samo się poruszać, wie czego chce i potrafi to wyrazić, staje się bardziej samodzielne. W tych okręgach mogą pojawić się kropki, kreski, różne kolory. Takie kółko może przedstawiać mamę, tatę, brata czy kota. Po pewnym czasie, doda do tego kilka kresek i powstanie tzw. ‘’głowonóg” – pierwsza ludzka postać.
Podsumowując: co było pierwsze? Jajko czy ….kółko? Odpowiedż brzmi: jajko.
Jajko – szukanie przynależności, bezpieczeństwa u innych
Kółko- szukanie przynależności (tożsamości) i bezpieczeństwa u siebie samego.

LililililiArt

Da da da, la la la, li li li li LiliArt…..hmmm, że co? Że jak? W jakim języku Pani mówi? No tak, zgadzam się, że wygląda to trochę „ciekawie” kiedy zaczynam mój najnowszy wpis od dżwięków małego dziecka, ale! Mam coś na swoją obronę, ha!


Moją działalność prowadzę pod nazwą Liliart. Powodów jest kilka dlaczego akurat taką nazwę wybrałam. Jednym z nich są właśnie te pierwsze „słowa” którymi małe dziecko rozpoczyna mowę. A co mają pierwsze słowa wspólnego z rysunkami dziecka? Odpowiedz jest taka, że bardzo wiele. Pierwsze rysunki dziecka pojawiają się w tym samym okresie kiedy dziecko zaczyna wypowiadać swoje pierwsze słowa! Mówimy tu o okresie ok. 1,5 roku, ale pamietajmy, że dzieci mają różne tempa rozwoju. Takie pierwsze rysunki nazywamy „Rysunkami bez granic”, ponieważ zazwyczaj wychodzą poza granice kartki. Ale już kilka miesięcy póżniej, pojawią się kolejne etapy rozwoju. I każdy taki etap, możemy śledzić poprzez rysunek! Rysunki dziecka są czystym odzwierciedleniem etapu rozwoju w jakim znajduje się dziecko. Bardzo często dostaję pytanie od rodziców małych dzieci, że ich dziecko jeszcze nie rysuje „tak ładnie” więc chyba raczej nic z tych rysunków wyczytać nie można? A ja odpowiadam, że MOŻNA! Bo rysunki dziecka możemy już czytać właśnie od tego pierwszego momentu kiedy dziecko złapie za kredkę i zaczyna stawiać pierwsze kreski! Na kartce, na stole, na ścianie ( jeśli masz to szczęście ha, ha )Ktoś powie, że to tylko bazgroły…no tak, zgadzam się, te rysunki nie mają jeszcze stałej formy, nie przedstawiają konkretnych zdarzeń czy postaci. Tutaj liczy się przede wszystkich RUCH. Dla niewtajemniczonych to czysty abstrakt:) Ale mogę zdradzić, że na tych rysunkach dzieje się o wiele więcej. Te „bazgroły” to faza tworzenia nowego świata. Z chaosu, ciemności i nieskończoności powoli powstaje nowy świat. Linie oraz ruchy które dziecko wykonuje podczas rysowania, przypominają ruchy wczesnego płodu w łonie matki. Jeszcze „pływają” tam i z powrotem, bez kontroli, bez ograniczeń. Na takich rysunkach widać bardzo dobrze, że motoryka oraz rozwój emocjalny są ze sobą ściśle powiązane. Takie rysunki pokazują nam jak bliskie i ważne jest połączenia matki i dziecka. To szukanie samego siebie w tym ogromnym świecie. To wyjście z abstraktu do rzeczywistości. A czyż abstrakt nie należy do sztuki? Do ART? Mogę zatem dziecięce rysunki zaliczyć do sztuki, prawda? Dlatego właśnie moje LiliArt

Szkolne tatuaże

Odbierając ostatnio moją 10-letnią córkę ze szkoły, nie zdziwiłam się zbytnio widząc niebieskie plamy po długopisie na jej policzku. Od kilku tygodni widuję takie „resztki” nie tylko na jej twarzy, ale też na jej dłoniach czy ramionach. Jest jesień, więc reszta ciała jest zakryta, ale jestem pewna, że gdyby to było lato, jej nogi również ozdobione by były takimi „tatuażami”. Spokojnie spojrzałam na moje dziecko, wiedząc, że czeka nas ciężkie popołudnie. Rozumiałam i wiedziałam… ślady po długopisie wyjaśniały mi wszystko. Dla mnie cała sytuacja była jasna i czytelna ale dla innych niestety nie…Pewna „zatroszczona” mama , zapytała mnie z przejęciem czy wiem o tym, że moja córka regularnie „pisze” po sobie? W ruch idą przede wszystkim mazaki i długopisy. Moje dziecko używa tego do zrobienia sobie ”makijażu”, albo tatuaży! Podobno była nawet tematem rozmów podczas rodzinnego obiadu u owej znajomej! ( dziecko tej mamy jest w klasie mojej córki ) Czy ja o tym wiem? Czy ja wiem, co moje dziecko robi w szkole? Czy ja wiem, jak dziwnie się zachowuje? Zapytała z przejęciem…..westchnęłam…chyba nawet dosyć głośno i odpowiedziałam, że tak, wiem doskonale co moja córka robi a co ważniejsze, wiem również Dlaczego to robi… dziękuję za informacje…przytuliłam moją córkę i ruszyłyśmy w stronę samochodu, do domu…

Myślę, że się z tym spotkałeś…dwulatek który dumny i zadowolony „pożyczył’ sobie czarnego markera by pięknie ozdobić swoje nogi? Jeśli masz szczęście ( albo właśnie nieszczęście ) nogi lub twarz  rodzeństwa? Moje dziecko uwielbiało się w tym okresie oklejać naklejkami. Teraz gdy jest starsza, zdarzają się sytuacje jak powyżej. Za kilka lat spodziewam się makijażu, kto wie….może nawet tatuaż się pojawi? Lub OMG piercing???

Rysowanie po sobie, widoczne zwłaszcza w okresie 2 – 3 lat, oraz w okresie dojrzewania, to szukanie i potwierdzenie siebie. To nadanie własnej indywidualności. Przez takie „tatuaże”, podobnie jak makijaż ( zwłaszcza ten bardzo mocny, wręcz wyolbrzymiony, teatralny ), dziecko próbuje wzmocnić swoją pozycję. Podkreśla w ten sposób to co jest dla niego ważne lub ( co się częściej zdarza w wieku młodzieńczym ) ukrywa tymczasowo własne „ja”, lub też na nowo go szukając. Jeżeli takie malunki zdarzą się nagle lub sporadycznie, warto zaoobserwować co się dzieje. W przypadku mojej córki, był to początek nowego roku szkolnego, w nowej grupie w której nie czuła się najlepiej. Szukała swojego miejsca w grupie co nie było dla niej zbyt łatwe. Takie rysunki pojawiały się zwłaszcza w trudne dni, kiedy nie do końca umiała się odnalezć. Oczywiście nie mogłam tej sprawy rozwiązać za nią, ponieważ jest to proces którego sama musi doświadczyć. Ale fakt, że czuła się zrozumiana był dla mnie bardzo ważny, nawet jeśli nie chciała o tym rozmawiać. 

Mamusiu, boli mnie gardło!

Czy wiesz, że na powyższych rysunkach możesz odczytać, że jedno dziecko w momencie rysowania bolało gardło? Rysunek z brązowymi kolorami to rysunek dziecka które ma mieszane uczucia odnośnie pożegnania kogoś lub czegoś. Z jednej strony się cieszy, że coś się kończy a zdrugiej strony smuci, że musi to pożegnać? Rysunek dziewczynki z „warkoczykami” pokazuje nam, że dziecko w danym momencie miało problem z nawiązywaniem kontaktów i czuło się wyprowadzone z równowagi.

Ostatnio pewna mama poprosiła mnie o “przeczytanie” rysunku jej 5 letniego dziecka. Z rysunku przedszkolaka mogłam odczytać wiele informacji. Pomimo tego, że mama dziecka otrzymała ode mnie pełen opis który zawierał 2 strony A4, to tylko jedna informacja w danym momencie była dla owej mamy ważna. Okazało się bowiem, że dziecko ma poważny problem ze słuchem. Rodzice dziecka, sądzili, że dziecko jest “niegrzeczne” i nie chce słuchać. Okazało się jednak, że przyczyna “niesłuchania” była zupełnie inna, ponieważ dziecko miało naprawdę problem ze słuchem.

Poprzez rysunek człowieka dziecko pokazuje nam jak odbiera samego siebie lub swoje otoczenie. Poprzez taki rysunek możemy się dowiedzieć czy dziecko jest radosne czy też może boryka się z pewnym problemem? Możemy odczytać w jakim stanie fizycznym jest dziecko. Inaczej wygląda rysunek dziecka gdy jest chore a zupełnie inczej gdy czuje się znakomicie! Możemy udać się jeszcze dalej, ponieważ czasami na rysunku człowieka, pojawiają się nawet elementy które odnoszą się do momentów tuż po narodzinach! Czy Twoje dziecko rysując siebie, rysuje np. zwierzęta lub postaci z bajek? To również ma znaczenie! Sposób w jaki dziecko rysuje samego siebie, wybrane kolory, elementy czy symbolika mogą nam przekazać mnóstwo informacji.

Zapraszam Cię do podzielenia się ze mną Waszymi rysunkami. Jeśli chcesz uzyskać pełen opis tzw. analizę, proszę skontaktuj się ze mną poprzez https://www.rozumiecdzieckoprzezrysunek.com/kontakt/

Pozdrawiam serdecznie, Kasia

Farbowana Terapia

Jeśli macie małe dzieci, to z pewnością wiecie, że ich małe paluszki są czasami dosłownie wszędzie! Zanim ich dłonie złapią kredkę do rysowania, to właśnie te małe paluszki są jednym z narzędzi do poznawania świata. Pamiętam jak moja córka, wkładała nie tylko palce do kaszki ale również własne stopy! Widok mojego dziecka, które smaruje stół borówkowym jogurtem rozczula mnie do tej pory. Wiem, wiem, zapewne macie jeszcze lepsze doświadczenia z sensomotorycznymi eksperymentami swoich dzieci? Ketchup? Szpinak? Może nawet zawartość pieluchy, hi hi:) To wszystko jest przecież jak najbardziej naturalnym zjawiskiem. Bardzo ciekawym jest zaobserwowanie dziecka jak podchodzi do takich dotykowych badań…przypuszczam, że zauważycie różnicę jeśli macie więcej niż jedno dziecko. Moje trzy córki, mają trzy różne sposoby poznawania świata. Najstarsza córka ( ta od tej stopy w kaszce:) już od samego początku wręcz uwielbiała wszelkie mazie, papki, plastelinę, slijmy itd. Nie miała i nadal nie ma, żadnego problemu by cokolwiek dotknąć. Średnia córka, woli takie śliskie sprawy dotykać na odległość, tak aby się nie ubrudzić:) Najmłodsza za to, jest dotykowcem ale tutaj czeka na Was niespodzianka:) Można by się było spodziewać, że to właśnie dotykowcy będą uwielbiać takie zabawy. Nie do końca tak jest…Ponieważ takie dzieci, są bardzo wrażliwe na dotyk, takie odczucia są dla nich silniejsze niż dla innych dzieci. To dzieci które gołymi stopami, dotykając po raz pierwszy np. trawy lub piasku, podnoszą swoje łapki do góry. To dzieci które obdarzają nas cudownymi grymasami twarzy, dotykając np. gliny czy plasteliny. Nie zmuszajmy dzieci do takich zabaw jeśli tego nie chcą. Nie zmuszajmy, ale proponować możemy. Niech stopniowo i bezpiecznie, wychodzą poza swoje granice. Przykładem takich zajęć, jest wspólne zrobienie naturalnej “farby”. Wyjdż z dzieckiem do ogrodu, poszukaj naturalnych składników, tj. glina, piasek, popiół…pobuszuj w kuchni wśród przypraw. Cynamon, suszona papryka, sproszkowane jagody itd. My zmieszałyśmy to z mąką ziemniaczaną i wodą. Już samo mieszanie tych składników jest niesamowitą frajdą. “Mama, czy naprawdę mogę glinę zmieszać z mąką???”. Zaproponuj dziecku palec lub pędzelek. Ciekawe co wybierze:)?

Rysunek dziecka magicznym kluczem

.

Kilka tygodni temu prowadziłam wykład na temat rozwoju małego dziecka przez rysunek. Tak się akurat zdarzyło, że jedna z obecnych mam, zabrała ze sobą na to spotkanie, swojego 5-letniego syna. Chcąc aby dziecko, podczas wykładu mogło się czymś zająć, rozłożyłam, a jakże by inaczej:) puste kartki papieru oraz kredki. Cały wykład, wraz z przesuwającymi się slajdami trwał coś ponad godzinkę. Kątem oka zauważyłam, że chłopiec chętnie sięgnął po kredki i rysował. Ja oczywiście byłam zajęta prowadzeniem spotkania, slajdami, odpowiadaniem na pytania itd. A ponieważ dziecko siedziało bardzo cicho i spokojnie, zupełnie o nim zapomniałam. Po obejrzeniu całej prezentacji, nadeszła chwila na interakcję z uczestnikami zajęć. W pewnym momencie, mama chłopca podeszła do mnie z rysunkiem, z zapytaniem co o danym rysunku mogę powiedzieć. Muszę oczywiście nadmienić, że „czytanie” rysunku, czyli taka prawidłowa „analiza” , trwa u mnie zazwyczaj około dwóch  godzin. Moja odpowiedz na pytanie tej mamy, musiała być zatem skrócona i okrojona. Jako pierwsze zauważyłam, że chłopiec najchętniej by z tego miejsca uciekł. I to jak najszybciej. Widziałam też konflikt, miedzy mamą a dzieckiem, bunt, złość i sprzeciw. Ta dwa aspekty, były ze sobą jak najbardziej powiązane. Odpowiedz mamy, zaskoczyła nawet mnie samą.  To był rysunek, który dopiero co został stworzony przez jej syna, świeżutki niczym ciepłe bułeczki! To rysunek, który rysował podczas mojego wykładu. Odpowiedz tej mamy, była mniej więcej taka: „Bo on właśnie absolutnie nie chciał tutaj ze mną przyjść, ale ja go w pewien sposób do tego jakby „zmusiłam” i jest na mnie zły, że tu musi siedzieć. I właśnie mi mówił, że chce stąd już wyjść!”. Jeżeli ta mama, miała jeszcze pewne wątpliwości, co do tego czy to wszystko co właśnie przed chwilą mówiłam się zgadza, to jej syn, a konkretnie jego rysunek, był najlepszym dowodem na to, że to jednak prawda. To prawda, że język wizualny jest dla dziecka naturalnym sposobem wyrażania tego, jak się czuje, co się wokół niego dzieje, z czym sobie może nie radzi itd. Rysunek, może być kluczem do cudownego świata dziecka, jeśli tylko wiemy jakiego użyć kodu.

Serca i serduszka

Dla nas dorosłych, serce jest znanym symbolem miłości. U dzieci jest bardzo podobnie. Rysunki z serduszkami są bardzo popularnym motywem u dzieci, a zwłaszcza u dziewczynek. To powiedzenie “Kocham Cię, Lubię Cię”. Na rysunek z serduszkiem trzeba sobie zasłużyć:)

W wieku przedszkolnym, gdy dziecko zaczyna uczęszczać do przedszkola czy do szkoły, motyw serca pojawia się bardzo często. To okres zmian, w którym dzieci szukają swojego miejsce w grupie. W tym czasie, serca będą symbolizowały życzenie wspólnoty, akceptacji i bycia lubianym.

Czy zdarzyło się, że Twoje dziecko dało Ci rysunek z serduszkami po kłótni lub gdy coś przeskrobało? To rodzaj kodu, za pomocą którego dziecko chce Ci powiedzieć: „Kocham cię, nie gniewaj się, czy TY nadal też mnie kochasz? ”. Gdy pojawi się kłótnia lub sprzeczka, dzieci chcą to naprawić, dając nam rysunek lub prezent, ozdobiony sercami.

Czasami możemy spotkać złamane lub pęknięte serca. Serca, które dosłownie płaczą ze smutku. Na rysunkach dzieci rodziców rozwiedzionych, serca są czasami dosłownie podzielone na dwie połowy. Lub wycięcie na środku jest narysowane uderzająco głęboko. Dwie połówki w 1 sercu. W sytuacjach rozłąki rodziców, świat dziecka zostaje podzielony na dwie różne części, na dwa różne światy. Te połówki mogą mieć inny kolor. Kolory są tutaj bardzo ważne, ponieważ każdy kolor ma również wartość symboliczną. W sposób jaki serce jest narysowane, może nam wiele powiedzieć o relacjach z rodzicami. Możemy odczytać emocje i uczucia, zarówno między rodzicami jak również u dziecka.

Dorośli nigdy nie potrafią sami zrozumieć.

Czy pamiętasz książkę „Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupery’ego? Niedawno w kinach, pojawiła się również jego wersja filmowa. Z zaciekawieniem powróciłam do tej tak dobrze nam znanej lektury. Zadajesz sobie pytanie, dlaczego? I co ta książka ma wspólnego z rysunkami dziecka? Otóż, posłuchaj ( lub poczytaj:)

Fragment książki, Antoine de Saint-Excupery “Mały Książe”

“Gdy miałem sześć lat, zobaczyłem pewnego razu wspaniały obrazek w książce opisującej puszczę dziewiczą…. Obrazek przedstawiał węża boa, połykającego drapieżne zwierzę…W książce było napisane: “Węże boa połykają w całości schwytane zwierzęta. Następnie nie mogą się ruszać i śpią przez sześć miesięcy, dopóki zdobycz nie zostanie strawiona”. Po obejrzeniu obrazka wiele myślałem o życiu w dżungli. Pod wpływem tych myśli udało mi się przy pomocy kredki stworzyć mój pierwszy rysunek. Wyglądał on tak:

Pokazałem moje dzieło dorosłym i spytałem, czy ich przeraża. – Dlaczego kapelusz miałby przerażać? – odpowiedzieli dorośli. Mój obrazek nie przedstawiał kapelusza. To był wąż boa, który trawił słonia. Narysowałem następnie przekrój węża, aby dorośli mogli zrozumieć. Im zawsze trzeba tłumaczyć. Mój rysunek numer 2 wyglądał następująco:

Dorośli poradzili mi, abym porzucił rysowanie węży zamkniętych oraz otwartych i abym się raczej zajął geografią, historią, arytmetyką i gramatyką. W ten sposób. mając lat sześć, porzuciłem wspaniałą karierę malarską. Zraziłem się niepowodzeniem rysunku numer 1 i numer 2. Dorośli nigdy nie potrafią sami zrozumieć. A dzieci bardzo męczy konieczność stałego objaśniania“.

Mały 6-letni artysta pokazał swój pierwszy rysunek dużym ludziom, ale oni go nie rozumieli. I jak sam napisał: “Im zawsze trzeba tłumaczyć”…wykonał zatem drugi rysunek, w którym słoń był widoczny, w brzuchu boa. A jednak wciąż nie był zrozumiany. Wielkie rozczarowanie dla niego. Napisał: Dorośli nigdy nie potrafią sami zrozumieć. A dzieci bardzo męczy konieczność stałego objaśniania. Bo dzieci nie zawsze chcą, nie zawsze mogą wyjaśnić to co mają na myśli. Bycie dorosłym ma mnóstwo zalet ale również i wad. Jedną z negatywnych stron bycia dorosłym, jest utrata, wyobraźni. Na szczęście, ta utrata pojawia się nie u wszystkich dorosłych i da się z tego “wyleczyć!” Często patrzymy, ale nic nie widzimy lub źle rozumiemy to na co spoglądamy. Jak wspaniale może wyglądać świat, jeśli my, wspaniali dorośli ludzie, możemy rozumieć rysunki dzieci? Ale jak to zrobić? Jak patrzeć by zobaczyć nie tylko kapelusz? Jeśli chcesz się nauczyć jak to zrobić zapraszam na moje warsztaty https://www.rozumiecdzieckoprzezrysunek.com/warsztaty/ lub zapisz się już teraz na kurs online ( niedługo dostępny ) poprzez napisanie wiadomości https://www.rozumiecdzieckoprzezrysunek.com/kontakt/

Magia pustej kartki

Od momentu kiedy moja córka, po raz pierwszy złapała kredkę do małej rączki, a miała wówczas dopiero 8 miesięcy, odkryła magię pustej kartki. Pomijam oczywiście fakt, że pierwsze próby rysowania, kończyły się zazwyczaj próbą zjedzenia owej kredki:) Od chwili, gdy odkryła, że zostawia swój ślad na czystej, pustej kartce papieru, rysowanie stało się nieodłaczną częścią naszego codziennego życia. Mam trzy córki i każda z nich, bardzo lubi rysować czy malować, ale to właśnie moja średnia córka nie potrafi bez tego normalnie funkcjonować ( po kimś to chyba ma;). Na początku rysowała zazwyczaj wtedy gdy jej to zaproponowałam. Bardzo szybko jednak, sama zaczęła sięgać po kredki. Razem z jej starszą o dwa lata siostrą, produkowały codziennie ilości rysunków na skalę fabryczną. Pora wieczorowa, tuż przed snem, okazała się ulubionym momentem na tworzenie. Tak jak codzienne mycie zębów i czytanie książeczki przed snem, stało się to nieodzownym elementem naszych wieczornych rytuałów. Gdy zdarzyło się, że dzień nam się przedłużył i właściwie nie było już czasu ani nawet chęci ( czyt. naszej chęci ) na to by jeszcze rysować, moja córka zawsze ostro protestowała, mówiąc: ” Jak nic sobie nie narysuję zanim pójdę spać, to mi się w głowie dobrze nie poukłada, nie będę mogła zaspać i jutro będę miała zły dzień!”…. Otóż to….nie poukłada jej się dobrze w głowie:) Bo dzieci rysują nie tylko dlatego, że poprostu lubią rysować, ale bardzo często dlatego, aby sobie właśnie wszystko dobrze poukładać. Wszystkie zdarzenia, emocje i bodżce po całym dniu, przelewane są na papier, na pustą czystą kartkę która wręcz krzyczy i prosi o zapełnienie! Bo my dorośli rozmawiamy. Jeśli tylko ktoś chętny się znajdzie, możemy sobie ponarzekać, pożalić się, wygadać…a dziecko nie zawsze…bo dziecko nie zawsze może, nie zawsze potrafi i nie zawsze chce rozmawiać…jedno jest jednak pewne….każde dziecko CHCE być wysłuchane i zrozumiane, nawet bez słów.

Kurs online

Jesteś rodzicem, opiekunem, nauczycielem lub w inny sposób pracujesz z dziećmi? Już niedługo, pojawi się tutaj kurs online, który jest przeznaczony właśnie dla Ciebie! Stworzony przez Eveline Ruitenberg, bardzo popularny w Holandii, niedługo dostępny w wersji polskiej:) Zapraszam

Zapisz się już teraz na newsletter aby Cię nie ominęły żadne wiadomości.